Rosjanie przyznali, że ich okręt "Ivan Khurs" został zaatakowany na Morzu Czarnym, ale, jak twierdzą, nic mu się nie stało. Do ataku trzech dronów miało dojść w chwili, gdy okręt przepływał przez cieśninę Bosfor. Kreml przekazał o zestrzeleniu wszystkich dronów, które uderzyły w wojskową maszynę. Tymczasem dobę później Ukraińcy pochwalili się nagraniem, na którym widać, jak jeden z bezzałogowych dronów nawodnych uderza w okręt Floty Czarnomorskiej. W czwartek agencja Ukrinform poinformowała, że nad okrętem unosił się dym, co wskazywałoby na poważne uszkodzenia i skuteczność ataku. Rosjanie również pokazali nagranie, jak niszczą jeden z dronów, a sama eksplozja bezzałogowca była na tyle silna, że po samym wybuchu można wnioskować, że drony były wyposażone w ciężkie ładunki wybuchowe. Nawet jeśli "Ivan Khurs" zdołał wrócić do portu, to "w najbliższym czasie nie będzie zdolny do zadań na Morzu Czarnym" - uważa Ukrinform.