Scholz kanclerzem ponad pół roku. "To nie był lekki start"

Scholz kanclerzem ponad pół roku.

Olaf Scholz jest kanclerzem Niemiec ponad pół roku, od grudnia 2021 roku. Czy był to dobry czas? - W oczach całego społeczeństwa jest on narażony na ogromną krytykę, która na starcie żadnego z poprzednich kanclerzy nie ujawniła się z taką siłą - ocenił w programie "Newsroom" WP Andrzej Byrt, były ambasador RP we Francji i w Niemczech. - To nie był lekki start ze względu na to, co wydarzyło się w Ukrainie. Scholz zyskał nieco sympatii w związku z ogromną zmianą polityki ws. wydatków na zbrojenia. (...) Okazało się, że od tego ucieczki nie ma. Próba zbudowania świata, w którym to nie siła będzie rządzić, a jedynie reguły prawa międzynarodowego, okazała się niemożliwa. Scholz zrobił bardzo istotny krok, który został "sprzedany" własnym wyborcom, jako zbrojenie się zgodnie z regułami NATO, czyli wydatkami w wysokości co najmniej 2 proc. PKB. Potem przyszły jednak prośby, aby nie poprzestać na słowach, tylko przekazać wsparcie militarne dla Ukrainy. Niestety Niemcy posunęły się wówczas do dramatycznej decyzji o wysłaniu hełmów i kurtek. Dopiero pod presją krytyki zaczęto składać poważniejsze obietnice - oświadczył były dyplomata. - Obserwując sposób działania Olafa Scholza, myślę, że w jego głowie tkwi obawa, że Rosja może zachować się irracjonalnie, gdy będzie popchnięta do muru. A on - jako kanclerz pochodzący z SPD - nie chce poczuć się jako współodpowiedzialny za to. A Putin właśnie na takie zachowanie liczy - przekazał Byrt.